Strona 2 z 5

: czw maja 02, 2013
autor: malan78
Proces reklamacyjny w TATA-SERWIS opowiem Wam następnym razem :) Gwarantuję że dostarczę Wam nowych emocji :) Pozdrawiam Michał :)

: czw maja 02, 2013
autor: Radio
Michał, a czy nie próbowałeś wybrać się do Niemieckiego serwisu ?? pytam bo skoro zasięgałeś informacji i udzielili rzeczowej odpowiedzi to aż dziwię się że nie zaproponowali abyś przyjechał do nich..... w końcu jesteśmy w kraju UE i na gwarancję możesz wybrać się w dowolne miejsce w tym obrębie.

: czw maja 02, 2013
autor: malan78
Cześć Mariusz :) Tak chodziło mi to po głowie ale jak się zaczął topić i przegrzewać podczas jazdy do drugiego serwisu do Leszna to mój VN przestał dla mnie istnieć. Wydałem na niego 62 000 zł i nie po to żeby go naprawiać tylko się nim cieszyć. Po powrocie z Leszna założyłem sprawę i zacząłem to nagłąśniać na całą Polskę włącznie z telewizją. Puki co to od 21 kwietnia 2011 roku kiedy zakupiłem wymarzonego VN 1700 CLASSIC TOURER w TATA-SERWIS w Koszalinie aż dziś poprzez sprawę sądową, adwokata, biegłego sądowego (o którym też Wam opowiem), pełne ubezpieczenia OC AC itd. Straciłem już ponad 80 000 zł. Jeżeli je kiedyś odzyskam to na 100% zakupię trzeci taki sam ale w Niemieckim salonie :)

: pt maja 03, 2013
autor: Daromax
8/ Dziwna sprawa ?? dopoki nie wypowie sie druga strona to nie mam zdania .

: pt maja 03, 2013
autor: malan78
Spoko :) Zabezpieczyłem się nie tylko świadkami, dokumentami ale i też nagraniamim rozmów które dostarczyłem Sądowi i przyjął jako dowód :) Jedno jest pewne. Emocji Wam tu niezabraknie i obiecuję że kiedyś sam napiszę o tym książkę... :)

: pt maja 03, 2013
autor: MaciekSz
Warto byłoby poznać stanowisko drugiej strony. Padają tu dosyć mocne słowa mogące świadczyć co najmniej o niekompetencji serwisu, o braku chęci rozwiązania problemu nie wspominając.

: pt maja 03, 2013
autor: Radio
Michał, do Berlina masz 300km, a koszt transportu na przyczepce w sumie znikomy w porównaniu z kosztami jakie podajesz, ale za to od dawna cieszyłbyś się z jazdy motocyklem a nie odwiedzaniem sądów :( oczywiście miałbyś dodatkowe dowody w postaci faktur za naprawę w DE, miałbyś opinię co jak i dlaczego, i co najważniejsze to chcąc wejść na drogę sądową miałbyś twarde dowody, a tak moto, dla przypomnienia już drugie moto stoi i niszczeje, szanse na trzecie nowe moto raczej nie masz, za to masz szanse na zwrot poniesionych dodatkowych kosztów, i tu zadaj sobie pytanie...... WARTO ??

Mnie zastanawia jedno, dwa motocykle które miałeś w pewnym odstępie czasu miały a właściwie mają tę samą usterkę mimo że dwa serwisy stwierdziły że nie ma usterki a czy wpadłeś na pomysł aby napisać lub zadzwonić do głównego dealera Kawasaki na Polskę i tam złożyć skargę na jakość zakupionego towaru oraz podejście serwisów, czy sprawa od samego początku kręci się wokół Koszalińskiego przysłowiowego komina ??

Pytam z ciekawości bo tak jak wielu dziwi mnie cała sprawa ciągnąca się od ponad 2 lat i brak rozwiązania, zresztą fajnie by było aby druga strona miała możliwość wypowiedzenia się......

: pt maja 03, 2013
autor: Mars
O rany, ale historia :( . Współczuję ci kolego, że masz takie przejścia. Szczególnie, że kupując nowy sprzęt od dealera, liczymy na bezproblemowe użytkowanie przez dłuższy czas. Życzę powodzenia w walce z dealerem.

: pt maja 03, 2013
autor: Andy
Ciekawa historia, ale dla mnie w tej chwili jakby z cyklu " strefa 11 ".
Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której sprzedawcę jakiegokolwiek towaru stać na takie ryzyko.
Szkoda, że nie ma zdania drugiej strony.

:ok:

: pt maja 03, 2013
autor: Trufel
druga strona będzie się bronić i wymyślać inne brednie , normalka

: pt maja 03, 2013
autor: malan78
Dzięki za wsparcie :) To jescze nie koniec historii... Stopniowo będę odpowiadał Wam na każde pytanie i opiszę resztę historii bo tak na raz to się nieda. Jest jeszcze sporo tematów typu proces reklamacyjny w TATA-SERWIS czy pan biegły sądowy który przestraszył się motocykla i nawet na niego nie wsiadł itd... Mariusz, odpowiadam Ci teraz na Twoje pytania. Tak chodziło mi po głowie i bardzo chciałem jechać do Niemiec do tamtego serwisu ale wcześniej zaplanowałem serwis w Lesznie i już Ci mówię czemu. Piątego września 2011 roku przy pierwszym przeglądzie drugiego motocykla ponownie zgłaszałem usterki itd. Maciek przejechał się nim, ustnie potwierdził że tak, że się dusi ale V-ki tak mają i tyle... Bzdura!!! Wtedy też była ta awantura itd. Od następnego dnia zacząłem szukać pomocy w Polsce i w Niemczech. Wybrałęm na początek Leszno ponieważ na internecie znalazłem pana Sławomira z miejscowości Czacz pod Lesznem którego serdecznie pozdrawiam. Spotkałem się z nim i pierwsze moje zdziwienia to stopiony ten sam element przy silniku. Po rozmowie zamieniliśmy się motocyklami i ku potwierdzeniu moich roszczeń to jego motocykl wystartował tak jak powinien VN 1700 a mój został w tyle i nie był w stanie mnie dogonić. Oczywiście ja jechałem jego motocyklem. Po wizycie u pana Sławomira który już był i zeznawał w sądzie pojechałem 20 km dalej do Leszna bo tam był serwis Kawasaki. To tam pan Piotr z serwisu po przejechaniu się moim VN 1700 zapytał czy to żart itd. (ta rozmowa została nagrana i jest jako dowód w sprawie). Przyjeli mi go na serwis jako uszkodzony i dostałem od nich dokument potwierdzający wszystkie usterki. Zapewniali mnie że mi pomogą. Stało się inaczej... Dokumentacja naprawcza włącznie z interwencją pana głównego technika Kawasaki Polska z firmy Pro-Bike (mam nadzieję że poprawnie napisałe chociaż szacunku do nich nie mam wcale) została zniszczona, po roku oddano mi motocykl wystawiając faktórę na 5 600 zł za roczny pobyt motocykla a pan Piotr który przyjął mój motocykl na serwis już tam nie pracuje... Czemu? Odpowiedzcie sobie sami... Więc Mariusz jak widzisz dowodów mi nie brakuje. Dodam jeszcze że serwis w Lesznie miał takich przypadków topienia się tego samego elementu przy silniku (przegrzewania się) co u mnie aż trzy i wszystkie od rocznika 2010 w górę. Zeznania z sądu pana Maćka oraz pana Mateusza również Wam opowiem ale już jutro bo dopiero wróciłem z pracy i mam dość... Pozdrawiam Michał

: sob maja 04, 2013
autor: malan78
Jeżeli macie jakieś pytania to śmiało :)

: sob maja 04, 2013
autor: Radio
Dzwoń do serwisu Kawasaki Berlin, uzgadniaj termin i zawieź VN`a na naprawę gwarancyjną, sprawę załatwią od ręki lub w przeciągu paru dni i będziesz cieszył się z jazdy naprawionym motocyklem..... a sprawy sądowe niech toczą się swoim torem..... innego sensownego rozwiązania nie widzę.

: ndz maja 05, 2013
autor: malan78
Hej Mariusz. Chodzi o to że ja tego VN-a już nie chcę... Łomot w silniku i to że jest przegrzany mnie do niego zniechęciło. Ani nowy komputer ani nowa pompa paliwa nie usprawni go na tyle żebym był zadowolony... Jedno jest pewne. Jeśli uda mi się odzyskać pieniążki to na 100% pojadę do Berlina i kupię trzeci taki sam :) Wieczorem opiszę Wam proces reklamacyjny w TATA-SERWIS.

: ndz maja 05, 2013
autor: Andreas
kup sobie hd a twoje problemy znikną jak bańka mydlana , a jeśli nawet coś nawali to młotkiem się naprawi bez hiper kosmicznego serwisu...

: ndz maja 05, 2013
autor: Dek
Andreas pisze:kup sobie hd a twoje problemy znikną jak bańka mydlana , a jeśli nawet coś nawali to młotkiem się naprawi bez hiper kosmicznego serwisu...
Rozumie że lepiej w twojej opini wozić z sobą młotek i naprawiać non stop niż czasami dokonać jakiejś naprawy i zapomnieć o następnej na kilka sezonów ingerencji w VN ? wybieram VULCANA !

: ndz maja 05, 2013
autor: Trufel
to jest mit z tym naprawianiem HD i tyle , miałeś ??? HD ??? jak nie to nie komentuj

: ndz maja 05, 2013
autor: Dek
Nie miałem ,kolega ma road kinga i czesto grzebie często znaczy że prawie co sezon coś tam mu się dzieje

: ndz maja 05, 2013
autor: malan78
Zgodnie z obietnicą opowiem Wam o procesie reklamacyjnym w TATA-SERWIS. Wymiana motocykla na nowy nastąpiła tylko i wyłącznie dzięki panu rzecznikowi praw konsumenta który pisał fachowe pisma i zmusił ich do działania bo inaczej to by mnie olali tak jak teraz. Nowy motocykl dotarł do TATA-SERWIS w połowie lipca 2011 roku. Nie otrzymałem żadnego telefonu ani pisma że motocykl już jest. Dowiedziałem się przez przypadek od kolegi który był po coś w TATA-SERWIS i widział tam mojego nowego, porozbieranego VN-a a części do niego walały się po serwisie... Masakra! Stał tak przez dwa tygodnie, ja codziennie jeżdziłem po odbiór ale niestety nie było komu go poskładać... Olewali mnie na całej lini. Porobiłem zdjęcia i również są jako dowód w sprawie. Jak zwróciłem Maćkowi uwagę że niepodoba mi się jak mój motocykl tam stoi porozbierany itd. to kazał mi się nie wpierdalać w jego serwis bo on sam wie kiedy i co ma robić a i tak czeka na korektę faktury od Pro-Bike. Jak upływały dwa tygodnie to pojechałem do nich tak jak codzień i w środę zagroziłem im że w piątek przyniosę pismo i odstępuje od umowy! No to w czwartek pod wieczór dostałem telefon że w piątek rano mogę go odebrać. Pojechałem po motocykl ale jak chciałem go zarejestrować i przenieść ubezpieczenia z pierwszego motocykla na drugi to okazało się że nie mogę ponieważ bym musiał mieć pismo (umowę) od TATA-SERWIS że pierwszego VN-a biorą na swój stan. Wróciłem do nich i poprosiłem o taką umowę a oni mi odpowiedzieli że oni go nie chcą i tego nie zrobią... To było 28 lipca bo tego dnia podpisałem fakturę korekcyjną a i tak nie mogłem odebrać motocykla. Swoim postępowaniem zablokowali mi odbiór motocykla na kolejnych kilka dni. Znowu zawitałem do pana rzecznika praw konsumenta i dzięki niemu oradz panu dyrektorowi wydziału komunikacji zrzuciłem pierwszego VN-a na TATA-SERWIS ale to było dopiero 1 sierpnia bierzącego 2011 roku. Zapamiętajcie te daty 28 lipca i 1 sierpień bo w następnej opowieści będą one bardzo istotne... Przy 14-dniowym składaniu motocykla zniszczono przedni błotnik oraz kierownicę. Sami wiecie ile waży błotnik prawda? Błotnik wisiał przez dwa tygodnie przykręcony na jednej śrubie, motocykl stał na bocznej stopce (czyli pochylony na lewą stronę) i siłą grawitacji mocowanie błotnika lekko się wygieło. Po przykręceniu błotnika niestety był już skierowany na lewo jak po małym dzwonie a po naginaniach oraz prostowaniach błotnika przez Maćka popękał lakier i zaczął odpadać... Kierownicę na mocowaniach przesunął za bardzo w prawo że aż frezy wychodziły i ją dokręcił. Po przesunięciu jej w punkt środkowy niestety został zagniot po mocowaniu na kierownicy który jest do dziś. Zareklamowałem błotnik oraz kierownicę i po około tygodniu dostałem telefon że mam przyjechać na serwis na wymianę tych elamentów. Nowy błotnik jest idealny a kierownica którą przysłali była jak poobijana młotkiem... Masakra!!! Więc z niej zrezygnowałem... Brak mi słów! A Wam? To jeszcze nie koniec moich opowieści... Pozdrawiam Michał

: pn maja 06, 2013
autor: Mayones