3 tygodnie temu zainstalowałem gniazdo usb - dokładnie takie -

Gniazdo posiada bezpiecznik i przekaźnik i zostało podłączone bezpośrednio do klem akumulatora. Wszystko fajnie działało (zarówno podczas jazdy jak i na postoju). Na drugi dzień zrobiłem ok 200 km...a później przez niecałe 3 tygodnie motocykl stał w garażu. Wczoraj próbowałem odpalić...i tylko kilka razy "pocykała" lampka FI i...amen
 
 Sprawdziłem akumulator na mierniku i było 8,5 V. Dzisiaj podładowałem i bez problemu odpalił . Akumulator wcześniej nie dawał żadnych niepokojących oznak więc sytuacja była dla mnie zaskakująca. Oczywiście rozumiem, że zapominając odpiąć np. nawigację można w prosty sposób rozładować akumulator...ale w moim przypadku przez trzy tygodnie nic nie było do gniazda usb podpięte...a gniazdo takie - samo w sobie nie powinno chyba pobierać żadnego prądu....
 ?
? 
	





 . Teraz pamiętam o wyłączaniu ładowarki po zakończeniu ładowania telefonu i po kłopocie. Pożeracze prądu muszą być niestety odłączane od instalacji podczas bezczynności moto, innego rozwiązania nie ma.
. Teraz pamiętam o wyłączaniu ładowarki po zakończeniu ładowania telefonu i po kłopocie. Pożeracze prądu muszą być niestety odłączane od instalacji podczas bezczynności moto, innego rozwiązania nie ma.

