Relacja z podróży po Sycylii
Wyjazd z Rzymu około 15-ej do Neapolu gdzie załadowaliśmy się na prom do Palermo. Na promie gdybym nie zabrał swoich pasów do umocowania motocykla to stałby tylko na podnóżce . obsługa wskazała mi tylko miejsce gdzie mam postawić motor i resztę olali. Z Neapolu mieliśmy wypłynąć o 20-ej ale nie udało się bo mieli jakieś problemy. Ostatecznie wypłynęliśmy o 22.30. Noc spędziliśmy w kabinie . Rano wygróżyliśmy się w Palermo i natychmiast w drogę żeby nie utknąć w tym chaosie
. Celem było obejrzenie (zwiedzenie) północno-zachodniej części Sycylii ( Castellmmare, Segesta, Scopello, San Vito lo Capo i Riserva Naturale Dello Zingaro. Nocleg mieliśmy w B&B w Valderice. Następnego dnia po śniadaniu ruszyliśmy do Erice urokliwego miasteczka na skale około 750 m.n.p.. Następnie po dłuuugim zjeździe serpentynami dotarliśmy do Trapani. Gdzie produkuje się sól z wody morskiej( Saline ) Po południu wycieczka stateczkiem na wyspę muzeum (Mozia). Ze względu na to że była niedziela nie udało nam się zobaczyć ja produkowane jest wino w Marsali (wszystko było pozamykane).Więc pokręciliśmy się trochę po okolicy i ruszyliśmy na nocleg w Siacca. Południowa część Sycylii jest strasznie biedna , dużo zaniedbanych i opuszczonych domów no i oczywiście starożytne ruiny widoczne w każdym miasteczku które są strasznie do siebie podobne. Droga nr SS 115 równiutka jak stół kreta jak sznurek w kieszeni doprowadziła na do Ragusa i Ragusa Ibla (wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. ) po drodze jak zwykle starożytne ruiny i podobne do siebie miasteczka
Dzień następny to Noto, Siracusa, Augusta wszędzie to samo starożytne ruiny i podobne domy. Po południu dotarliśmy do Nicolisi miasteczka położonego na południowym zboczu Etny. Oczywiście wjazd Vulcanem na wulkan ok. 20 km krętą drogą po obu stronach widać hałdy popiołu i zastygniętej lawy. Nie udało nam się dotrzeć na sam szczyt ponieważ kolejka linowa była już zamknięta . Więc pokręciliśmy się trochę po mniejszych (wygasłych) kraterach. Następnego dnia pogoda pokrzyżowała plany zdobycia Etny
od 1000 m. w górę chmury przesłaniały wszystko
. Postanowiliśmy objechać Etnę od zachodu jak się poprawi pogoda mieliśmy wjechać od północnej strony ale nic z tego nie wyszło(chmury nie odpuściły) zaliczyliśmy po drodze Golle Dell’ Alcantra a następnie miasteczko Taormina gdzie dopadł nas pierwszy jesienny deszcz . Wieczorem po kolacji zapadła decyzja żeby ominąć północno-wschodnią Sycylię ze względu na pogodę. Rankiem wybraliśmy trasę przez Catanię do Enny miasta najwyżej położonego na wyspie około 1000 mnp. Z Enny skierowaliśmy się autostradą do najbardziej urokliwego miasteczka na całej wyspie. Po drodze dopadła nas ulewa 15 min deszczu gdzie widoczność spadła do 20 m. Cefalu położone jest u podnóża ogromnej skały gdzie uliczki są tak wąskie że spokojnie można przejść z balkonu na balkon. Pełno turystów , sklepików i knajpek położonych nad brzegiem morza. W Cefalu mieliśmy sobie wypocząć na plaży cały dzień i po południu jechać do Palermo zrobić małe kółko po mieście i załadować się na prom. Niestety znowu pogoda wygrała z plaży nici (padało) więc czas spędziliśmy łażąc od knajpki do knajpki popijając herbatę i jedząc ciastka. W przerwie między opadami ruszyliśmy do Palermo. Palermo to jedna wielka tragedia brak jakichkolwiek zasad ruchu drogowego , brak oznakowań gdzie się udać ogólnie chaos. Po przejechaniu ok. 20 km po mieście miałem dość i skierowaliśmy się do portu na prom. Tam musieliśmy czekać prawie dwie godziny na załadunek i oczywiście zaczęło znowu padać , a my w tym deszczy na nabrzeżu przez pół godziny namawialiśmy obsługę żeby nas wpuścili. Na szczęście się zgodzili i już nie lało się na łeb. Z Palermo wypłynęliśmy punktualnie o 20-ej żegnając Sycylię zawalaną strugami deszczu. Rejs do Neapolu nie należał do przyjemnych. Silny wiatr i deszcz nie pozwalały na spacery po pokładzie i do tego kołysanie. Statek tak trzeszczał że nie dało się normalnie spać. Ranek w Neapolu był zimny ale na szczęście nie padało ale nasze szczęście nie trwało długo po jakiś 50 km zaczęło lać i już tak do samego Rzymu. W sumie przejechaliśmy 2050 km bez najmniejszej usterki. Siedzenie rewelacja zadnych odcisków na d**e
Jedyna rzecz jaka uległa uszkodzeniu to zalany aparat podczas ulewy
. Sycylię warto zobaczyć ale nie w taki sposób jak my. Trzeba wybrać jakiś region i tam zakotwiczyć na parę dni bo tak naprawdę wtedy można coś zobaczyć konkretnie. Zdjęcia za parę dni