Romet R250- problemy od poczatku do końca

Luźne temaciki. Bez cenzury ;)
Awatar użytkownika
Wydminianin
Posty: 503
Rejestracja: ndz mar 06, 2016
Miejscowość: Wydminy (na Mazurach)
Motocykl: VN2000 Classic LT '07 Honda Deauville 650 '03
VROC: 0

Romet R250- problemy od poczatku do końca

Post autor: Wydminianin » pt mar 18, 2016

Moje krótkie doświadczenie z chińską myślą techniczną.Ale od początku.
Decyzję o zakupie motocykla podjąłem wraz z żoną wiosną 2013r. No i zaczęło się. Używany czy nowy? Po przejrzeniu wielu ogłoszeń, przeczytaniu mnóstwa komentarzy i opinii zdecydowaliśmy- bierzemy nowego Rometa R250. Cena w sam raz na nasz budżet, wygląd rewelacyjny, pojemność w sam raz, żeby przypomnieć sobie nawyki i na nowo nauczyć jeździć dwoma kółkami, no i to co najbardziej zdecydowało- 2 lata gwarancji. Pomyślałem sobie, że gwarancja będzie tym, z czego nie będę musiał korzystać, a jeśli już, to przez dwa lata wyjdzie wszystko i zostanie szybko naprawione. Och, jaki ja byłem naiwny. No nic, decyzja zapadła, teraz wybór sprzedawcy. W Internecie, na znanym serwisie aukcyjnym, ceny były niższe niż w sklepie, niemniej jednak postanowiliśmy zapłacić trochę więcej i kupić w sklepie ANDZIK w Ełku. Lokalny patriotyzm to jedno, a dwa to ułatwienia przy przeglądach gwarancyjnych- wiadomo, u nich kupiony to i serwisowanie w szybszym terminie. Przy pierwszej wizycie otrzymaliśmy informację, że po wpłacie zaliczki otrzymanie motocykla to kwestia 3-4 dni. No więc wpłaciliśmy zaliczkę i od tego momentu zaczęło się czekanie. Na motocykl czekaliśmy prawie dwa tygodnie. Wyjaśnienia sprzedawcy co najmniej dziwne- w Romecie pan odpowiedzialny za wysyłkę udał się na urlop. Ale nic to, pomyśleliśmy, gorzej przecież już nie będzie. Ha ha ha. Po tych prawie dwóch tygodniach info od Andzika- jest motor. Umówiliśmy się na dowóz do mnie ich transportem. I tak pewnego wieczoru wymarzona maszyna stanęła na kołach w moim garażu. Stanęła na kolejne kilka dni, gdyż oprócz motóra nie dowieziono mi kompletu dokumentów niezbędnych do rejestracji. Tłumaczenie, że szefowa nie dowiozła faktury z Białegostoku. Nerw zaczął mnie dosięgać, ale świadomość, że moto już w garażu jakoś to rekompensowało. Po kilku kolejnych dniach telefon z Ełku-są dokumenty. Hurra! W samochód i jazda. Z dokumentami do wydziału komunikacji td. W końcu pierwsza przejażdżka. Radość na twarzy, wiatr we włosach, komary na zębach. O tym marzyłem. Nie marzyłem o wszechobecnych w każdym zakresie obrotów wibracjach, które wraz z przejechanymi kilometrami znikały. Znikały podobnie jak różne śrubki mocujące niektóre elementy. Po każdej wycieczce konieczne było dokręcenie wielu śrub i nakrętek. Silnik o dziwo skręcony był nieźle- nic się nie odkręciło. I tak przejechawszy ok. 2000 km w 2013 roku motocykl wszedł w kolejny sezon. W 2014 od pierwszych wyjazdów zaczął się problem przeciekającego zbiornika paliwa. Najpierw niewielkie plamki na posadzce w garażu, potem mokre od benzyny nogawki spodni . W maju pierwsza reklamacja- po 4 tygodniach od wysłania zbiornik powrócił- pomalowany od wewnątrz jakąś substancją rzekomo uszczelniającą. Dobra, pomyślałem, jeździmy. No i pojeździłem- jakieś 300km i znowu to samo- przeciek. Kolejna reklamacja, znowu zbiornik wysłany do producenta, kolejne tygodnie czekania. A pogoda w sam raz na motocyklowe wycieczki. Szlag mnie trafiał. Po odczekaniu swego, zbiornik powrócił na swoje miejsce, a motor ruszył w trasę ze mną za kierownicą. Nie na długo, bo po kolejnych 500 km znowu miałem mokre spodnie. Nie, nie ze strachu, ale od benzyny wydostającej się z nieszczelnego zbiornika. 24 sierpnia, pamiętam jak dziś, po raz ostatni oddałem zbiornik do reklamacji. Za oknem piękny sierpień przeszedł w jeszcze piękniejszy wrzesień, a motor stał zdekompletowany w garażu. Od sprzedawcy, poprzez którego zgłaszałem reklamacje, niczego nie mogłem się dowiedzieć. Wysłali do rometa i czekać. A ja już miałem dość czekania. Osobiście skontaktowałem się z Rometem i tam uzyskałem informację, że już nie będą naprawiać zbiornika tylko wymienią mi na nowy. Super, myślę sobie, skończą się moje kłopoty. To było w październiku. Na początku grudnia cierpliwość wyczerpała się. Skontaktowałem się z rzecznikiem praw konsumenta. Napisałem do sprzedawcy, tj. firmy Andzik, pismo z żądaniem wymiany zbiornika na nowy. Oczywiście bez jakiegokolwiek odzewu. Olali mnie myśląc chyba, że jak odesłali zbiornik do producenta, to są czyści. Jako że za oknem zima, nie spieszyłem się zbytnio z ponagleniem- czas działał na moją korzyść. Na początku lutego kolejne pismo, tym razem o odstąpieniu od umowy i zwrocie motocykla do sprzedawcy. To ich ruszyło. Nie tylko Andzika, ale i Rometa. Nagle przypomnieli sobie mój numer telefonu. Romet wspaniałomyślnie zaproponował, oprócz nowego zbiornika, który byłby dostarczony w ciągu dwóch tygodni, jakieś darmowe przeglądy gwarancyjne, wydłużenie gwarancji albo rower w zamian za nieodstępowanie od umowy. Jako że miałem już dość przepychanek i czekania, odrzuciłem wszystkie te propozycje. Byłem zdeterminowany do oddania motora, nawet jeśli ta sprawa miałaby zakończyć się w sądzie. I tu mile zaskoczył mnie Andzik- postanowili przyjąć motocykl i zwrócić mi cała zapłaconą kwotę.
Dzisiaj,18 marca 2016 roku, po blisko 7 miesiącach od zgłoszenia ostatniej reklamacji, zwróciłem motocykl do sprzedawcy. Teraz już tylko czekam na przelew i przeglądam ogłoszenia sprzedaży motocykli. Jedno wiem na pewno-to nie będzie chińczyk!
Jarek
NIE ROBIĘ ZAKUPÓW W NIEDZIELE!!!

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Jest 2 użytkowników online :: 0 zarejestrowanych, 0 ukrytych i 2 gości

Najwięcej użytkowników (176) było online śr wrz 15, 2021

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości

Dzisiaj urodziny obchodzą