Takiej to treści mail do mnie wczoraj dotarł :
Cześć!
Chciałbym podziękować w Mary i swoim imieniu za wskazówki :] Chętnie oblecielibyśmy wszystko o czym pisaliście, ale zabrakło czasu, więc wyszło tak:
-Pierwszego dnia rajd po starówce i okolicach (po kościołach :P), zwiedziliśmy podziemia - super sprawa, choć szkoda, że nie dali się poszwędać, obiad w pyzatej chacie. Jak się wytoczyliśmy (ledwo) już się ściemniało, poszliśmy na spacer zobaczyć cmentarz na Lipowej ale było zbyt ciemno, żeby cokolwiek oglądać, więc połaziliśmy zamiast tego do parku Saskim. Wracając do pokoju zahaczyliśmy o Irish Pub u Szewca, ale w sumie średnie wrażenia. Może kwestia piątkowego hałasu i równie piątkowego zapierniczu kelnerek.
-W sobotę trochę za późno się wybraliśmy z pokoju i po przejściu po bazarach przy dworcu PKS i kupnie szczypek (prawdziwy powód naszej wizyty w Lublinie:P) obraliśmy za cel Majdanek. Mega przejmujące miejsce, niesamowity klimat i bardzo dobrze emocjonalnie wyważona ekspozycja. Pogoda była nieprzyjemna ale w sumie pasowała do obrazka. Must have na każdej liście zwiedzania Lublina. Potem wróciliśmy do centrum, gdzie znów na Lipowej zaskoczył nas zmierzch. Jakoś wcześnie u Was słońce zachodzi, czy coś :P. Potem Browar Grodzki, pizza i do łóżka.
-Niedzielę spędziliśmy w zasadzie w całości w Muzeum Historii Lublina. Świetnie zrobiona wystawa, opowiada historię od ludzi z czasów paleolitu. Potem pierogi w pyzatej i na koniec wdrapaliśmy się na Wierzę Trynitarską, żeby z góry pożegnać się z Lublinem. No i zmęczeni ale zadowoleni zaczęliśmy powrót do domu.
Dorzucam po jednym zdjęciu z każdego dnia :]
Tak więc jeszcze raz dziękuję, bo bez Waszego zainteresowania nie zobaczylibyśmy wielu z atrakcji, które oferuje Lublin.
Pozdrawiam,
Michał
Dostałem od nich cztery próbki, buteleczki piwa z Grodzkiego i szczypki. ( taki cukierniczy wyrób ), jeszcze nie próbowałem
Dziękuję Wam i ja