: pt cze 03, 2016
Żył sobie Bubka...
Bubka znał wszystkich, wszyscy znali Bubkę... Bubka pracował w warsztacie samochodowym.
Pewnego dnia do zakładu, w którym pracował wpadła kontrola i orzekła, że zakład zostaje zamknięty. Szef załamany nie wie co robić.
Nagle gość z kontroli widząc przechodzącego Bubkę pyta:
- Bubka, Ty tu pracujesz?
- Ano pewno, że pracuję - odpowiada Bubka.
- A to jak tak to nie ma problemu.
Kontrola się zawinęła.
Szef mówi:
- Bubka, Ty rzeczywiście wszystkich znasz!
- A no tak jakoś wyszło.
- Z Żoną kupiliśmy sobie wycieczkę do Watykanu na weekend, ale uratowałeś mi skórę, dzięki Tobie nie zamkną mi zakładu... Chce się odwdzięczyć i zamiast Żony wezmę Ciebie do Watykanu!
- No dobra
Pojechali na lotnisko, ale ich samolot miał awarie, nie podstawiono żadnego samolotu zastępczego, Szef załamany, ale Bubka pełen spokoju mówi, że On spróbuje coś załatwić..
-nie Bubka, co Ty! Sprawa jest przegrana... Samolot zepsuty innego nie ma
-Szefie.. spoko pójdę i pogadam
Po chwili Bubka wraca i mówi
- Szefie, lecimy za kwadrans, udało się załatwić samolot i to w pierwszej klasie.
- Bubka, Ty rzeczywiście wszystkich znasz! Ale jak to możliwe, że załatwiłeś samolot?!
- Szefie teraz nie ma czasu na pogaduchy. Łap walizki i wskakujemy na pokład.
No i polecieli.
Stoją na placu św. Piotra, Bubka mówi:
- Szefie, ja znam jednego z Gwardii Szwajcarskiej, skoro tu jestem to pójdę się przywitać i pogadam z Nim chwile..
Punkt 12, ogromny tłum zebrał się na placu św. Piotra, na ambonkę wychodzi papież, w towarzystwie Bubki, który macha do szefa stojącego gdzieś na środku placu.
Nagle szef pada sztywny. Bubka widząc to zbiega i leci do szefa. Dobiega do niego trzaska go po twarzy, po chwili szef odzyskuje przytomność i mówi:
- To że znałeś wszystkich z kontroli zrozumiałem, mała miejscowość, wiadomo jak jest. To, że znałeś wszystkich na lotnisku, to też jeszcze szło zrozumieć, jakieś stare znajomości, przysługa koleżeńska... cokolwiek
To że znałeś papieża, to jeszcze nic, ale dla mnie to był za duży szok, jak podszedł do mnie jakiś murzyn i zapytał mnie: "co to za koleś w białym kubraczku stoi koło Bubki?"
Bubka znał wszystkich, wszyscy znali Bubkę... Bubka pracował w warsztacie samochodowym.
Pewnego dnia do zakładu, w którym pracował wpadła kontrola i orzekła, że zakład zostaje zamknięty. Szef załamany nie wie co robić.
Nagle gość z kontroli widząc przechodzącego Bubkę pyta:
- Bubka, Ty tu pracujesz?
- Ano pewno, że pracuję - odpowiada Bubka.
- A to jak tak to nie ma problemu.
Kontrola się zawinęła.
Szef mówi:
- Bubka, Ty rzeczywiście wszystkich znasz!
- A no tak jakoś wyszło.
- Z Żoną kupiliśmy sobie wycieczkę do Watykanu na weekend, ale uratowałeś mi skórę, dzięki Tobie nie zamkną mi zakładu... Chce się odwdzięczyć i zamiast Żony wezmę Ciebie do Watykanu!
- No dobra
Pojechali na lotnisko, ale ich samolot miał awarie, nie podstawiono żadnego samolotu zastępczego, Szef załamany, ale Bubka pełen spokoju mówi, że On spróbuje coś załatwić..
-nie Bubka, co Ty! Sprawa jest przegrana... Samolot zepsuty innego nie ma
-Szefie.. spoko pójdę i pogadam
Po chwili Bubka wraca i mówi
- Szefie, lecimy za kwadrans, udało się załatwić samolot i to w pierwszej klasie.
- Bubka, Ty rzeczywiście wszystkich znasz! Ale jak to możliwe, że załatwiłeś samolot?!
- Szefie teraz nie ma czasu na pogaduchy. Łap walizki i wskakujemy na pokład.
No i polecieli.
Stoją na placu św. Piotra, Bubka mówi:
- Szefie, ja znam jednego z Gwardii Szwajcarskiej, skoro tu jestem to pójdę się przywitać i pogadam z Nim chwile..
Punkt 12, ogromny tłum zebrał się na placu św. Piotra, na ambonkę wychodzi papież, w towarzystwie Bubki, który macha do szefa stojącego gdzieś na środku placu.
Nagle szef pada sztywny. Bubka widząc to zbiega i leci do szefa. Dobiega do niego trzaska go po twarzy, po chwili szef odzyskuje przytomność i mówi:
- To że znałeś wszystkich z kontroli zrozumiałem, mała miejscowość, wiadomo jak jest. To, że znałeś wszystkich na lotnisku, to też jeszcze szło zrozumieć, jakieś stare znajomości, przysługa koleżeńska... cokolwiek
To że znałeś papieża, to jeszcze nic, ale dla mnie to był za duży szok, jak podszedł do mnie jakiś murzyn i zapytał mnie: "co to za koleś w białym kubraczku stoi koło Bubki?"